Na balu urodzinowym Danila i Bożny w Komunie Warszawa świętowało ponad czterysta osób. Oprócz uczestników i uczestniczek z całej polskiej sceny przyjechały również osoby z Węgier, Grecji, Słowenii, Chorwacji czy Norwegii.
Pierwotnie bal miał być mini wydarzeniem – stąd nazwa Bożna & Danil Birthday Mini Ball. Solenizanci jednak nie przewidzieli takiej skali zainteresowania urodzinowym wydarzeniem. Ostatnie duże bale w Warszawie odbyły się jeszcze przed początkiem pandemii, więc niektórzy mogli zapomnieć o tego typu imprezach. Okazało się jednak, że mnóstwo ludzi było głodnych tak niezapomnianego show, jak to, które wydarzyło się w sobotę. Nie jest to jednak tylko widowisko, ale też miejsce celebracji własnej ekspresji w sposób wolny od uprzedzeń i hejtu, a przede wszystkim safe space dla wszystkich queerowych dzieciaków oraz ich sojuszniczek i sojuszników.



Mother Bożna już od lat buduje scenę ballroomową w całej Polsce, a szczególnie w Warszawie. Na ostatni pre-pandemiczny Bal u Bożeny przyszło około tysiąca widzów i widzek. Tym razem połączyła siły ze mną, czyli swoim bratem Danilem, voguerem pochodzącym z Ukrainy, mieszkającym w Polsce od paru lat. Oboje jesteśmy założycielami pierwszego house’u w Warszawie – Kiki House of Sarmata, oraz reprezentujemy nowojorski The Royal House of Milan. Do wspólnego świętowania urodzin zaprosiliśmy więc swoje rodzeństwo z european chapter of Royal House of Milan. W panelu sędziowskim oprócz mnie zasiedli również Ray z Berlina oraz Koni z Budapesztu. Mother Bożna zadebiutowała na mikrofonie jako hostka i komentatorka, natomiast o oprawę muzyczną zadbał znany w środowisku queerowym DJ i producent muzyczny Avtomat.



Niestety, w ostatnich latach Polska staje się coraz bardziej nieprzyjazna do wyrażania jakiejkolwiek ekspresji wychodzącej poza ramy „normalności”. Kiedy wyglądanie inaczej na ulicach staje się po prostu niebezpiecznie, takie bale tworzą bezpieczną przystań do własnych eksperymentów. Jakie to niesamowite uczucie, wychodzić z backstage’u i łapać na sobie spojrzenia pełne zachwytu, nie bać się, że za chwilę ktoś krzyknie coś złego czy zaatakuje. Ballroom od zawsze był miejscem do śmiałych eksperymentów, wykorzystania swojej kreatywności i ekstrawagancji. To jest przestrzeń, aby podziwiać, inspirować! Oczywiście, w obie strony.

Z rozwojem polskiej sceny ballroomowej rośnie też świadomość widzów przychodzących na bale. Większość już wie o niektórych regułach, czy o tym, jak trzeba się zachowywać na takim wydarzeniu. Jednak zawsze znajdzie się wyjątek. Wdarcie się na scenę przez jedną osobę podczas trwającej kategorii – i to po raz trzeci – wywołało u mnie co najmniej zniesmaczenie. Była to przykra sytuacja, ponieważ widać, że niektórzy nie posiadają wystarczającej kontroli nad sobą, aby uszanować pracę organizatorów, przygotowanie uczestników i po prostu tę przestrzeń, w której ludzie tworzą momenty. Jak dodaje Mother Bożna: ta sytuacja była ważna z perspektywy tego, że ponad czterysta osób, które to widziały, wie już, że tak robić nie warto.



Bal to safe space dla osób queerowych, gdzie celebruje się kulturę ballroom. Składa się z konkurencji performatywnych i tanecznych, z których wyłania się jednego zwycięzcę lub zwyciężczynię. Uczestnicy i uczestniczki rywalizowały ze sobą w piętnastu kategoriach, nie tylko o nagrodę pieniężną oraz urodzinowy dyplom, ale też o sławę i pozycję w ballroomie. Wszyscy sami decydują o tym, co jest dla nich najważniejsze w tej kulturze, oraz co daje im konkurencja. Oprócz dobrej zabawy, bal jest wspaniałym miejscem, aby przekraczać narzucone ramy społeczno-kulturowe, budować pewność siebie, czy po prostu otrzymać ostry zastrzyk adrenaliny i euforii. Wyjście na runway nie jest łatwe! Jest to wyzwanie, na które odważą się tylko nieliczni. Warto zaznaczyć, że bycie na wybiegu to tylko moment, za którym stoją tygodnie przygotowań. Już od siedmiu lat startuję na balach i przyznam szczerze, że nigdy nie lubiłem proces tworzenia kostiumów. Wymaga to dużo czasu, pieniędzy i energii. Czy warto? Jednoznacznie tak! Moment na wybiegu jest pełen najjaskrawszych emocji, bycie divą stało się dla mnie narkotykiem, lubię, kiedy ludzie na mnie patrzą i mnie podziwiają. Wystarczy spróbować raz i chce się tylko więcej i więcej…


